czwartek, 8 stycznia 2015

(38 km za mną) Pierwszy gorszy dzień

Wczoraj zaliczyłam pierwsze załamanie mojego noworocznego "helfilajfslajlowego" planu. Wieczorem, około 19.00 byłam już tak zmęczona całym dniem, a ponieważ nie mogłam nikomu w tym momencie powierzyć Dżemika pod opiekę, zaczęłam podjadać.

Tak mam niestety - jedzenie jest u mnie czasem reakcją na wyczerpanie fizyczne, wtedy gdy po prostu nie mogę się położyć i odpocząć - jem...

Miałam kiedyś problem kompulsywnego objadania się w reakcji na stres. Napady nie pojawiały się bardzo często (np. kilka razy w tygodniu), jednak na tyle często, że musiałam coś z tym zrobić, jakoś to przepracować.


Teraz, po kilku latach, mogę powiedzieć, że problem jest mocno zniwelowany :) Chodzi o to, że w zasadzie do 30-tki, jak miałam duży stres to zupełnie bezwiednie rzucałam się na lodówkę i szafki z jedzeniem. Najgorsze było to, że po pierwsze opanować się mogłam dopiero wtedy, gdy nie mogłam już oddychać z przejedzenia i bólu brzucha, a po drugie taki atak definitywnie kończył każdą moją dietę oraz powodował kolejne wyrzuty sumienia i kolejne porcje jedzenia: "BO PRZECIEŻ I TAK JESTEM BEZNADZIEJNĄ GRUBA ŚWINIĄ I NIC MI NIE POMOŻE, WIĘC CHCIAŻ SOBIE ZJEM". Poradzenie sobie z tym kłopotem zajęło mi to kilka lat i nie było to proste... Kompulsywne jedzenie to w końcu bardziej problem psychiczny niż dietetyczny, ale mogę powiedzieć, że mam to teraz pod kontrolą.

Obecnie, kiedy czuję, że dopada mnie stres (lub zmęczenie), najpierw jak najdłużej opieram się przed zjedzeniem czegokolwiek, żeby zrobić to JAK NAJBARDZIEJ świadomie, a potem staram się (nawet po zjedzeniu zbyt dużej ilości) powiedzieć sobie stop i co więcej - nie przerywać diety po takim wyskoku. Trudno stało się. ALE NIE JESTEM BEZNADZIEJNA - JESTEM SILNA, ŚLICZNA I MĄDRA. I to, że wczoraj pochłonęłam 800 kalorii za dużo w postaci kilku plastrów żółtego sera z szynką i majonezem oraz kilkunastu cukierków, nie oznacza, że:

1) będę się tym zadręczać
2) zjem jeszcze więcej
3) przerwę dietę.

Dziś znowu staję do walki, pełna optymizmu. To będzie dobry dzień, pełen uśmiechu, dobrych wyborów, ciekawych rozmów i pozytywnych emocji - czego sobie i Wam życzę :)

11 komentarzy:

  1. Nie myslalas, aby mieć w pogotowiu zdrowe przekąski na takie sytuacje? Orzechy, marchewka pokrojona w słupki czy wafle ryżowe? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Trzymam kciuki za dalszą dietę! Jesteś silna, walcz!!! :)

      Usuń
    2. Zdrowe przekąski to świetny pomysł,ale niestety w trakcie takiego "ataku" człowiek zawsze wybiera najbardziej niezdrowe i kaloryczne rzeczy, a nie marchewkę w słupki... Ale na takie racjonalne podjadanie takie przekąski sa super :)

      Usuń
  2. Witaj :) A nie miałaś jakiejś kolacji zaplanowanej wieczorem? Żółty ser nie jest zły :D Pod warunkiem, że jest dobrej jakości, to ma zdrowe białko i tłuszcze.
    Tutaj coś o mojej walce z podjadaniem: https://joannahasnik.wordpress.com/2015/01/04/nie-podjadaj-ewentualnie-zdrowo/

    Ja też czasem coś zjem "dodatkowo" :) Każdy czasem potrzebuje. Oby nie codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, jak odróżnić ser dobrej jakości, od tego kiepskiego...? Unikam najtańszych, ale te w sredniej cenie to tez pewnie byle co..

      Usuń
  3. Zasłużyłaś na coś więcej, niż jedzenie z lodówki, odłóż kasę, którą byś wydała na jedzenie w trudnej chwili i idź do kosmetyczki, kina, teatru ;)
    miałam kiedyś taką metodę - jak byłam blisko wydania pieniędzy na śmieciowe jedzenie to wrzucałam je do skarbonki, a potem fundowałam sobie coś fajnego ;)

    http://www.pretty-perfection.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FaJNIE NAPISANE:) a TO: "Zasłużyłaś na coś więcej, niż jedzenie z lodówki" będę sobie powtarzała jak mantrę :)

      Usuń
  4. Ja jak mam gorsze dni to otwieram szafkę ze słodyczami i je po prostu oglądam (taka dziwna mania). A to, że sobie podjadłaś... lepiej żebyś trwała w dobrym samopoczuciu niż siedziała i dumała co by tu zjeść. Stało się i nic nie zrobisz, najważniejsze to w dalszym ciągu ćwiczyć i ruszać się, reszta powoli sama przyjdzie :) Daj sobie czas, pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. wiele pomysłów postaram sie wykorzystać dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń