Od razu powiem - nie chodzi o sex:) Do sexu to on się pali bardziej niż do ... no nie wiem ... niż do wszystkiego innego :)
Generalnie chodzi o to, że On SIĘ NIE RUSZA.
Gruby nie jest (choć brzuszek powoooli rośnie + wisi nad nim groźba genetycznej nadwagi po tatusiu), ale poza schodzeniem z mieszkania na parking (chwalebnie mieszkamy na 3 piętrze!;) nie robi specjalnie nic.
Ja wiem: praca, zmęczenie, dom, stres, bla bla bla. Ale umówmy się - to nie są argumenty PRZECIWKO sportowi, tylko raczej ZA. Im więcej ćwiczysz, tym mniej jesteś (życiowo) zmęczony, prawda?
No więc siedzę i wymyślam argumenty, żeby coś ze sobą zrobił, bo boję się o jego:
- zdrowie (pali na dodatek)
- poziom energii (ostatnio obruszył się, że mu nie powiedziałam, że miejsce, do którego idziemy (na spacerze!) jest aż 2 km dalej!)
- itd.
A więc do rzeczy: Jak go ruszyć z kanapy?
1. "Rusz się, bo jesteś gruby" (bez sensu, bo nie jest)
2. "Pobiegajmy razem" - słabe, nie zadziała
3. "Pobiegajmy razem, a jak mnie dogonisz, to potem będzie sex" (hmmmm... może zadziałać;)
No dobra - 3 sposoby już mam, brakuje mi tylko 97!!!
Pomożecie?! :)
Ciekawy i pomocny blog :)
OdpowiedzUsuńMiło się czyta takie wpisy !
OdpowiedzUsuńSolidnie prowadzony blog
OdpowiedzUsuńNa takim blogu jeszcze nie bylem! fajnie tutaj
OdpowiedzUsuń