wtorek, 12 marca 2013

Wpis politycznie niepoprawny, ale prawdziwy


Nie wiem, co mi ostatnio przyszło do głowy, ale po obejrzeniu nowego programu na TVP2 pt. „Życie od kuchni” poczułam, jakby mnie ktoś rąbnął w głowę. Spojrzałam na dwoje bohaterów (babka -32 lata i facet – 37) i wyobraziłam sobie siebie i swojego męża na ich miejscu i zmartwiałam.

Nie wiem, czy macie tak samo, ale jak widzę ludzi około 30-tki, z baaaardzo widoczną nadwagą lub otyłością od razu wyobrażam sobie, kim Ci ludzie są. To silniejsze ode mnie i pewnie powinnam z tym walczyć, bo to takie politycznie niepoprawne, ale w zaniedbanym grubasie automatycznie widzę osobę:

- leniwą

- niezorganizowaną

- nieumiejącą poradzić sobie z własnymi emocjami

- nieszczęśliwą

- zmęczoną

- nudną

- bez zainteresowań

- bez przyjaciół

 - NIE PANUJE NAD WŁASNYM ŻYCIEM

- która po pracy je na kanapie niezdrowe żarcie przed telewizorem.

- a w weekend powoli porusza się po hipermarketowych alejkach w poszukiwaniu promocji na niezdrowe żarcie.


Jak widzę dwoje 30-latków z normalnymi, zadbanymi ciałami od razu dobudowuję sobie ich „historię”:

- pomysłowi, kreatywni, roześmiani, energiczni

- z masą przyjaciół, z którymi robią fajne rzeczy

- po pracy jadą na siłownię lub spacer

- a w weekendy jeżdżą na rowerze.


Niesprawiedliwe? Z całą pewnością. Wiem, że to stereotypy, wiem, że nie powinno się ludzi w ten sposób stygmatyzować. Nie można przecież wnioskować czegokolwiek na temat charakteru, przyzwyczajeń, czy usposobienia danego człowieka tylko na podstawie jego wyglądu – to takie powierzchowne… W końcu każdy z nas zna grubasów, którzy nie spełniają opisanych przeze mnie kryteriów, podobnie jak osoby szczupłe nie zawsze dbają o siebie, a sylwetkę zawdzięczają genom. Ale to silniejsze ode mnie i jestem pewna, że wielu z nas kieruje się takimi schematami w myśleniu.

Jestem młodą duchem, wesołą, energiczną, z całą masą pomysłów, zainteresowań i znajomych osobą i przeraża mnie, że ktoś (np. na rozmowie kwalifikacyjnej) mógłby skreślić mnie tylko z powodu tego, jak wyglądam.

No więc okazuje się, że poza typowo zdrowotną motywacją do zdrowego żywienia (i życia przy okazji) mam wielką, mega istotną motywację … (jakby ją tu nazwać…) SKOJARZENIOWĄ. Bo ja nie chcę się nikomu kojarzyć z lenistwem, brakiem energii, niechlujstwem.

PS. A  ze swoim schematycznym podejściem do osób z nadwagą walczę, bo to pochopne, nietaktowne i bezmyślne. Ale kto z nas tak nie czuje w pierwszym odruchu?

 

4 komentarze:

  1. Zgadzam się z tym co napisałaś , też często gdy widzę takich ludzi to myślę "kurczę jak można doprowadzić się do takiego stanu" nie wiem jak ludzie mogą z tym żyć , ja np miałem 8 kilo nadwagi to już mi bardzo przeszkadzało i czułem się gruby więc nie wiem jak można nie zauważać swojego problemu mają 30 kilo nadwagi. Nie wiem czy to przyzwyczajenie czy pogodzenie się ze stanem rzeczy, jednak potem przychodzą myśli , że może ktoś na coś choruje i przez leki ma nadwagę. Tak czy siak ja nie chcę tak wyglądać i uważam , że jednak większość z tych ludzi jest po prostu leniwa :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz sporo racji, tez tak kiedys myslalam. Teraz szkoda mi takich osob, bo mysle, ze nie wiedza co zrobic, jak zaczac, nie potrafia sami wyjsc z tej sytuacji - nie jest latwo zaczac zmiany. Potrzeba bardzo duzo zmian w edukacji od najmlodszych lat - nie tylko zdrowego zywienia, ale umacniania psychiki, nauki oddychania i wielu innych, moze kiedys cos sie zmieni - mam wrazenie, ze ludzie, glownie mlodzi, maja ta swiadomosc duzo wieksza:-) Oby:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie, ja tak nie mam :-) Być może dlatego, że znam sporo osób z dużą nadwagą, zadbanych, pracowitych, z pasjami i nijak nierozmemłanych :-) a wygląd, to ich osobista sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też łapię się na tym, że często myślę podobnie. A najgorsze jest to, że w wielu przypadkach się to sprawdza....

    OdpowiedzUsuń