środa, 27 lutego 2013

Bilans lutego


1.        Ważę tylko 1 km mniej niż pod koniec stycznia, czyli 65 kg. Wynik jest bardzo, bardzo demotywujący, ale niestety przez karmienie Dżemika nie mogę stosować żadnej diety poza racjonalnym jedzeniem, a przez zajmowanie się nim nie do końca panuję nad swoim czasem… Pamiętam jednak, że 11 lat temu, po urodzeniu starszego synka chudłam tak samo – kilogram na miesiąc, ale schudłam na dłuższy czas, a ciało miałam po 9 miesiącach DUŻO lepsze niż przed ciążą, bo starciłam te kilogramy tylko przez ćwiczenia i spacery. Teraz może być trudniej, bo mam już 35 lat, więc metabolizm jest znacznie wolniejszy, ale nie zamierzam się poddawać!

2.        Miało być 100 km, a wyszło tylko 69km z wózkiem … Mogę jednak z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że za każdym razem, kiedy było to możliwe faktycznie próbowałam zrobić wynik – niestety przez kilka dni byłam uziemiona z powodu małej awarii wózka (koło) i kilka razy przeszkodziła mi pogoda. Niemniej jednak zakładam, że w marcu ten wynik uda mi się zrobić bez przeszkód, bo pogoda będzie dużo lepsza niż w lutym J

3.        Jem 3 porcje warzyw i owoców dziennie – czasem nawet 5, ale 3 to już norma. Zyskuje na tym moja rodzina, bo rytuałem jest już to, że wieczorkiem (kiedy każdy już po kolacji ma jeszcze na COŚ ochotę) przygotowuję warzywka lub owocki w słupkach – tak jak w moich fruit- i veginspiracjach.

4.        Piję ok. 3 litrów wody dziennie

5.        2 razy w tygodniu ćwiczę w fitness klubie – ABT i step. Zyskuję MASĘ energii, choć samo wybranie się do klubu nie jest łątwe, bo maluch coś ostatnio protestuje, jak ma zostac z tatą na 2 godziny i prawie cały czas płacze. Tłumaczę sobie, że ten czas jest również dla nich, muszą się do siebie jeszcze bardzie przywiązać, to nie będzie takich problemów...

6.        Mimo kilku porażek jedzeniowych (spowodowanych nie tyle łakomstwem co zajadaniem stresu) staram się jeść świadomie, zgodnie z filozofią Mindfull heating Paula Mckenny (napiszę o tym więcej w kolejnym poście)

7.        Dbam o wygląd zewnętrzny – tylko młode mamuśki wiedzą, jaką pokusą jest czasami olać to jak wyglądamy – zajmujemy się maluszkiem, przez większą część dnia nikt nas nie ogląda, więc po co makijaż,  włosów też można przecież nie myć, tylko związać w kucyk, a lakier na paznokciach jest już zupełnie zbędny. Bardzo często my FAKTYCZNIE nie mamy na to czasu – priorytetem jest dzidzion, czasem również starsze dziecko, mężem też trzeba się zająć, dom ogarnąć, zakupy zrobić, obiad przygotować i wiele wiele innych rzeczy… Tym bardziej cieszę się, że zawsze wygospodarowuję czas na makijaż, umycie i ułożenie włosów oraz pomalowanie paznokci. Mało? Dla mnie czasem to bardzo dużo.

8.       Przy każdej zmianie pieluchy robię 20 przysiadów, więc dziennie wychodzi przynajmniej 100 :) Cieszy mnie to!
 
Jest jeszcze masa rzeczy, nad którymi muszę popracować, bo generalnie (wagowo) nie jest dobrze, co trochę mnie martwi, bo lato za pasem... 
 


Ale najważniejsza jest:

- praca nad sobą

- wytyczenie kierunku zmian i

- (mimo załamek) konsekwentne podążanie w wyznaczonym kierunku!!!
 
 Czego sobie i Wam życzę :) !

4 komentarze:

  1. nic się nie przejmuj. U mnie waga spadła tylko o 0,5 kg, ale mam za to poczucie, że robię dla siebie coś ważnego i robię to w zdrowy sposób. Bądź z siebie dumna, bo niejedna mama nie robi dla siebie nic i tylko narzeka ;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Ann! Dla takich słów warto sie starac, warto pisać. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Dziewczyno, robisz bardzo dużo! Nie ma co skupiać się na wadze, która i tak, przy takim trybie aktywności zaraz zacznie spadać. Przecież ważne są także te czynności, które wykonujesz, zwłaszcza, że dzięki nim wyrabiasz sobie zdrowe nawyki. Także pies drapał wagę, jest super, gratulacje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga to co robisz to juz jest MEGA duzo! Podoba mi sie sposob z przysiadami przy zmianie pieluchy, szkoda, ze sama na to nie wpadlam 2 lata temu:-) Teraz na szczescie nie potrzebuje pieluch...Jestesmy w tym samym wieku, ja waze 63-64 i tez potrzebuje jeszcze kilka kilogramow zrzucic:-) Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń