Przeczytałam
wczoraj w starym Twoim Stylu fajny artykuł o kłamstwie. Dziennikarka
postanowiła zrobić eksperyment rodem z filmu „Kłamca, kłamca” i tak jak Jim
Carey mówić tylko i wyłącznie prawdę. Po
kilku dniach okazało się, że okłamywanie otoczenia jest tak wpisane w nasze życie,
że okłamujemy również siebie: partner dziennikarki myjącej zęby w pewnym
momencie mówi: „O! Znowu masz swoją make-up’ową minę”. Okazało się, że on tak nazywa wyraz twarzy, któr ą ona
robi zawsze podczas robienia makijażu – szerzej otwarte oczy, dziubek z ust,
wyżej podniesiony podbródek itd. Co więcej – sama sobie przyznała się, że robi
tę minę za każdym razem gdy staje przed lustrem!
Uśmiałam
się okropnie, bo ja też mam swoją „make-up’ową minę” – jak widzę lustro to mimowolnie
(naprawdę!) podnoszę do góry brwi (mam kompleks opadających powiek), lekko
unoszę kąciki ust i robię dziubek :) ( najzabawniejsze jest to, że moja
babcia, która ma teraz 93 lata, jeszcze
kilka lat temu też robiła dziubek przed lustrem, he, he:)
No i
taka mnie naszła refleksja, że ta mina to taka lepsza wersja mnie samej, bo
oprócz tego dziubka i tych oczu, to ja się jeszcze prostuję, wciągam brzuch i
trochę wypinam biust co skutkuje tym, że FAKTYCZNIE wyglądam lepiej –
szczuplej, młodziej i na bardziej wypoczętą.
Moje
postanowienie od dziś: chodzić na codzień tak, jak prezentuję się sobie przed
lustrem!!!
A Wy?
Macie swoje „make-up’owe miny”?
Ps. Apropos przedostatniego posta - zaliczyłam dziś 6 km z wózkiem :)
Ps. Apropos przedostatniego posta - zaliczyłam dziś 6 km z wózkiem :)
Podnoszę głowę i robię jakieś dziwne rzeczy z włosami ;-) ale nie wiem, czy powinnam to robić poza lustrem, bo mogłabym się zabić na prostej drodze :-D
OdpowiedzUsuńCzyli sami przed sobą udajemy kogoś lepszego, ładniejszego ;) Tak myślę, że musiałabym na początku ciągle w to lustro patrzeć, żeby makeupowe udawanie nawykiem się stało ;) Wciągam brzuch i patrze się "spodełba" bo wydaje mi się, że bardziej intrygująca jestem ;)
OdpowiedzUsuń