Doszłam do wniosku, że teraz mam znakomitą okazję, by
wymyślić, zdefiniować siebie od początku. Urodziłam dziecko, zaczęłam urlop
macierzyński, no i zaczął się nowy rok, nowe nadzieje, nowe plany. Czy to nie
dobry moment, żeby zastanowić się:
·
Jaką osobą chciałabym być?
·
Czym wypełniać swój czas?
·
Jak o sobie myśleć?
·
Czym karmić swoje ciało?
·
Jak je traktować?
Na te pytania nie można sobie odpowiedzieć w 5 minut.
Nawet nie ma takiej potrzeby, „wymyślanie siebie” to proces ciągły, nieustanny.
Na pierwszy ogień poszło pytanie: po kiego diabła zamierzam się męczyć i chcę uczynić ze
zdrowego stylu życia sposób na codzienne funkcjonowanie ???
Po zastanowieniu wiem, że
1.
wreszcie chcę mieć wygląd dopasowany do stanu emocjonalnego, a nie metryki
2.
opieka nad niemowlakiem wymaga większej ilości energii, którą chcę czerpać
z sensownego jedzenia i ćwiczeń
3.
zdrowe odżywianie i ruch to
najprostszy sposób na dobry humor, a z tym miewam czasem kłopot
4.
lubię czuć, że panuję nad swoim
życiem, że mam je mocno w swoich rękach, a jednocześnie, że nie przecieka mi
przez palce
5.
w połowie lutego planuję pierwsze poważnego „pociążowe” zakupy ciuchowe i
muszę się do tego soooliiiidnie przygotować J
6.
nie mogę wyglądać jak stereotypowa, zaniedbana „mamuśka”
7.
za kilka miesięcy zaczynam szukać nowej pracy, a odpowiedni wygląd pomoże
mi na rozmowie kwalifikacyjnej (przynajmniej jeśli chodzi o pewność siebie, bo
kwalifikacji mi , oczywiście, nie zwiększy)
8. chcę, by moi synowie byli
ze mnie dumni
9.
… i żeby moja rodzina mogła brać ze
mnie przykład J
A jak realizacja? Wczoraj udało mi się pojeździć na rowerze:) Pół godziny na początek, ale dobre i to:) Od razu humor lepszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz