środa, 13 marca 2013

Kasia Bosacka cudnie chudnie



Jestem osoba uzależnioną od kupowania książek o odchudzaniu. Szczególnie interesują mnie poradniki zajmujące się psychologiczną stroną problemu, ale nie tylko. Książki o dietetyce bardzo często kupowałam (podobnie jak miesięczniki Shape w poszukiwaniu kopa, inspiracji, czegoś, co wyzwoli we mnie nowe pokłady dietetycznej energii.

W tym tygodniu w ramach poszukiwania inspiracji nabyłam książkę autorki jednego z moich ulubionych programów: „Wiem, co jem” – Kasi Bosackiej.

„Kasia Bosacka cudnie chudnie” to – jak głosi okładka – zbiór przepisów, porad, motywacji i wszystkiego, co pomoże nam chudnąć. Czy poradnik spełnia te obietnice? Moim zdaniem tak!  Mimo tego, że w diecie, którą stosuje i opisuje pani Kasia „nie ma nic odkrywczego, zaskakującego, żadnego „łał”, „ożesz ty!”, ani nawet „no co ty?”. (…) jest dość nudna, żmudna i trudna, w żadnym razie nie sposób określić jej jako diety cud”.

Jest taka, jaka moim zdaniem powinna być dieta: prosta, tania, bezpieczna i skuteczna. Opiera się na najzdrowszych, dostępnych w naszych sklepach produktach. Niby żadnych rewelacji (i rewolucji), ale w tym tkwi siła książki. Kolejnym argumentem za zakupem jest bardzo lekkie pióro. Książkę czyta się jednym tchem, jest napisana bez zadęcia, moralizowania, patosu. Jest lekko i zabawnie, a jednocześnie przemycona jest spora ilość wiedzy na temat popularnych diet, wody, herbat odchudzających, soli itp.

Świetny jest rozdział pt. „Na zakupach”. Autorka  po kolei omawia każda z grup żywnościowych, dowiadujemy się, jak kupować i na co uważać wybierając  m.in. jajka, makaron, warzywa i owoce, ryby, płatki śniadaniowe, czy chleb.

Atrakcyjna oprawa graficzna przyciąga wzrok. W książce roi się od ładnych zdjęć i zabawnych ilustracji.
Przepisów może nie jest jakoś strasznie dużo, ale  wyglądają naprawdę atrakcyjnie oraz – co dla mnie bardzo ważne – nie wymagają spędzania długich godzin w kuchni.

„Kasia Bosacka cudnie chudnie” to świetna książka dla osób, która wkraczają na drogę health life i nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać. Osoby, które dietetyka interesują się już jakiś czas mogą, ale nie muszą być odrobinkę rozczarowane – głównie przez ten brak nowych, rewolucyjnych rozwiązań, mnie jednak książka przypadła wybitnie do gustu – pewne sprawy podporządkowała, no i czuję znowu takiego małego kopa, a przecież głównie o to mi chodziło.:)

2 komentarze:

  1. Super, takie ksiazki daja kopa, to prawda. Ja tez jestem uzalezniona od ich kupowania:-)))

    OdpowiedzUsuń