Impreza firmowa się udała ( co było o tyle ważne, że byłam współorganizatorek:), ubrałam kieckę z Taranko - wyglądałam cholernie amazing, a nazajutrz wylądowałam z Dżemikiem w szpitalu. Jego angina jest oczywistą karą za to, że za dużo czasu spędzałam w pracy...
Karma is a bitch...
Ale dxiś nie o tym. Interesuję się zdrowym odżywianiem, wiem jaki ma ono wpływ na organizm- na zdrowie, na samopoczucie itd. Wg mnie taką wiedzę ( tylko w wersji zdecydowanie bardziej specjalistycznej) powinni mieć w szpitalach.
Jakież było moje zdumienie, jsk zobaczyłam skład wczorajszej kolacji mojego synka: bialy chleb, mielonka i masło. Dziś na śniadanie to samo, tylko z jabłkiem. Ja wszystko rozumiem: cięcia, brak kasy itd. Ale przecież płatki owsiane, czy chleb razowy lub kasza to nie byloby takie wielkie obciążenie szpitalnego budżetu?
Bez pomysłu to wdzystko...
ej ej.. prosze mi sie tutaj nie obwinac o spedzenie czasu w pracy na imprezie!
OdpowiedzUsuńNiestety cały aparat państwowy nadaje się do totalnej kasacji. Zus, podatki, politycy oraz wspomniana służba zdrowia. Jakiś czas temu moja mama wylądowała z nowotworem jelita na oddziale gastroenterologii. Jakież moje było też zdziwienie, że dostała na obiad 2 parówki (pełny chemii syf) + 2 kromki białego chleba. Zero warzyw, zero owoców...co prawda co do tego drugiego czasem są takie zalecenia ze względu na błonnika, ale żeby dawać parówki - masakra!
OdpowiedzUsuńo matko, koszmar ! ale znam to niestety też z własnego doświadczenia :(
OdpowiedzUsuńciekawe pomysły i fajnie napisany blog :)
OdpowiedzUsuń