A jakoś spadek formy ostatnio zaliczam i to - co dziwne - psychicznej, bo fizycznie nie najgorzej. Powinno to iść w parze, a nie idzie...
Otstanio coraz częśćiej myslę o tym, co czeka mnie od wrzesnia, czyli o SZUKANIU PRACY. Jak juz kiedys pisałam obecnie jestem na urlopie macierzyńskim, a w miesiąc po urodzeniu Dżemika dowiedziałam się, że moje stanowisko zostanie zredukowane i generalnie nie mam do czego wracać. Wiem, że mam różne opcje np. urlop wychowawczy, powrót do pracy na 7/8 etatu (ale skoro mnie nie chcą i nie maja dla mnie roboty to nie wiem, co miałąbym robić - chyba podnosić szlaban na firmowym parkingu ;), ale zdecydowalismy, że najlepszym rozwiązaniem będzie zgoda na wypowiedzenie przyjęcie odprawy, ekwiwalentu finansowago za niewykorzystany urlop itd co zapewni mi utrzymanie do lutego 2014. No i wtedy powinnam podjąć pracę... Jest to o tyle korzystne rozwiązanie, że będę z Dżemikiem ponad rok, a nie - jak pierwotnie planowałam - tylko 7 miesięcy.
W związku z tym, że sytuacja na rynku jest taka, a nie inna intensywne poszukawanie roboty zamierzam podjąć już we wrześniu, tak by mieć na to 4-5 miesięcy.
To jest ta racjonalna i optymistyczna wersja wydarzeń: poszukam kilka miesięcy i znajdę coś fajnego, pracę za normalne pieniądze, która pozwoli mi się realizować i będzie interesująca.
Mimo tego, że mam głębokie wewnętrzne przekonanie, że tak bedzie coraz częściej myślę o tej sytuacji z niepokojem. Boję się rozmów rekrutacyjnych (ostatnio byłam na interview 6 lat temu...), boje się, że wyjdzie, że jestem głupia, niekompetentna, moje doświadczenie i wykształcenie mogę sobie w kieszeń wsadzić, że jestem za stara, zbyt nieudolna.
Słowem - myślę o sobie źle...
Zawsze lubiłam wyzwania, lubiłam nowe sytuacje, zmiany, nowych ludzi, a teraz coś mi się odmieniło. Tak jakbym straciła całą pewność siebie, wierę w swoje możliwości... Winę za ten stan rzeczy upatruję w braku wyzwań zawodowych - nie pracuję już 6 miesięcy i jakos to sie widac odbija na mojej psychice. Z maluszkiem jest cudownie, ale wyzwań nie mam żadnych ...
Nie wiem, co z tym zrobić... Dziś diagnoza, rozwiązania przyjdą później:) Może ktoś mi coś podpowie? :)
PS. A wagowo coraz lepiej - 63,2 kg. Jem dużo, ale staram sie jeść zgodnie z indeksem glikemicznym i chodze od 6 do 10 km dziennie, co jak widać, daje efekty.
oh mam ten sam problem, ale staram sie z nim walczyc;/
OdpowiedzUsuńKochana życzę powodzenia i wytrwałosci. Nie podejmuj pracy na siłę, tylko po to żeby mieć jakąs pracę. Ja już tego błędu nie popełnię. Obecnie też szukam pracy, ale poważnie zastanawiam (i przymierzam własciwie) do otwarcia własnego biznesu.
OdpowiedzUsuńZostałas nominowana przeze mnie do wyróżnienia Liebster Blog Award, szczegóły tutaj: http://nietoksyczna.blogspot.co.uk/2013/05/wyroznienie-liebster-blog-award.html
Zapraszam Cię do mojego spisu blogów o odchudzaniu :)
OdpowiedzUsuńwww.spis-blogow-odchudzanie.blogspot.com
Świetny blog, zapraszam na stronę http://wczasyodchudzajace.net po ciekawe informację w tematyce odchudzania.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości w dążeniu do szczupłej sylwetki.
OdpowiedzUsuńkiedyś też walczyłam z brakiem pewności siebie, to było jak zaczynałam studia, udało mi się i teraz na brak pewności nie narzekam, wręcz przeciwnie, czasem boję się, że jestem zbyt pewna siebie!
OdpowiedzUsuńa co do braku pracy - nie narzekaj, ciesz się każdą chwilą z maluszkiem i wykorzystaj to, rób coś dla siebie i korzystaj z życia :)